czwartek, października 27

Darkness Falls / Gdy zapada zmrok

Dzisiaj cofniemy się do roku 2003, kiedy to swoją premierę miał film "Darkness Falls" opowiadający o pewnej uroczej Zębowej Wróżce. Film ten to jedna z pozycji, które bez większych problemów doprowadzają nasze serce do niebezpiecznie szybkiego bicia, a w mózgu produkują całą serię obrazów niepozwalających na zmrużenie oka.

W wyniku wydarzeń z przeszłości miasteczko Darkness Falls prześladuje pewna klątwa. Związana jest ona z Zębową Wróżką, która odwiedza każde dziecko w dniu utraty swojego ostatniego mlecznego zęba. Wszystko kończy się pokojowo, jeżeli nie zobaczy się jej twarzy. Wówczas morduje wszystkich, którzy widzieli jej porcelanowe oblicze. Niejaki Kyle uchodzi z życiem po zobaczeniu wspomnianej kobitki, ale to wcale nie znaczy, że polowanie na świadka się skończylo. Kyle jest już dorosły i znowu musi zmierzyć się z Zębową Wróżką, aby ocalić młodszego brata swojej ukochanej z lat młodości.

Co za debil nazywa miasteczko Darkness Falls? Czego on się spodziewał? Ataku kucyków Pony oświecającego każdego swoją tęczową miłością? Jeśli już zatwierdzono tą nazwę, odbyło się tam kilka(naście?) nieuzasadnionych morderstw to po jaką cholerę Ci ludzie jeszcze tam mieszkają?
Pracą nad "Gdy zapada zmrok" zajął się Jonathan Liebesman. Właściwie wspomniany film był dopiero drugą produkcją, gdzie Liebiesman zasiadł na krzesełku reżysera. Może dlatego film nie powala, ale na błędach się człowiek uczy. Przy "Inwazji: Bitwie o Los Angeles" pan Jonathan już się poprawił i przedstawił nudną, ale fajną pod względem wizualnym produkcję. W 2012 spotkamy się z kolejnym dziełem reżysera, mianowicie drugą częścią "Starcia Tytanów".
Co do muzyki to w sumie dorównuje filmowi. Melodie, które można usłyszeć w co drugim horrorze. Specjalną kreatywnością nie powala, ale nie przeszkadza. Chociaż lepszego soundtracku spodziewałam się po panu Brianie Tylerze, którzy pracował także nad jedyną uwielbianą przeze mną częścią "Szybkich i Wściekłych", mianowicie "Tokio Drift" z fantastyczną oprawą muzyczną.

Gra aktorska trochę na poziomie uczniaków z jakiejś szkółki filmowej. Obsada to głównie aktorzy jednej produkcji lub ludzie obsadzający nieznaczne role drugoplanowe. Teraz staje przed krzyżówką, bo albo postacie w tym filmie miały być kiepsko wystraszone i działać trochę jak nierealni super bohaterowie, albo tak kiepsko odegrali swoje role. Bo co jak co, ale dla mnie samo krzyczenie nie przedstawia dostatecznego strachu. Mimika, jakieś zachowania, może zgrzytanie zębami czy ręczny Parkinson. Kyle'a zagrał niejaki Chaney Kley, którego mogliśmy zobaczyć też w "Legalnej Blondynce". Aktor zmarł w wieku 35 lat na bezdech senny (chyba, że go ta Zębowa Wróżka jednak dopadła..). Emma Caulfield będąca w "Darkness Falls" Caltlin (?) występowała swego czasu w serialu "Buffy: postrach wampirów".

"Gdy zapada zmrok" to średnio wykonany horror z mało oryginalnej motywem, który mimo wszystko może wyprodukować niejedną czekoladę w majtkach. Horrory wykorzystujące w jakikolwiek sposób ciemność, mrok są tymi filmami, które nie wydają się nam straszne, dopóki nie przychodzi nam zmierzyć się z ciemnym korytarzem. Zaczyna się wtedy masowa produkcja różnych głupich myśli w naszej głowie, rezultatem czego jest bieg prosto do pokoju i szybkie przybranie zbroi w postaci kołdry. Dobry początek (bo trzeba przyznać, że film zaczął się fajnie) jakoś nie pozwolił mi zasnąć ciągle rozglądając się po pokoju w poszukiwaniu porcelanowej maski. Jeżeli w dniu oglądania tego filmu byłabym szkrabem, który traci swój ostatni ząb, prawdopodobnie zmusiałbym rodziców do zamontowania w każdym pokoju reflektorów scenicznych, a przed snem łyknęłabym garść tabletek nasennych, żeby przypadkiem się nie obudzić. Jeśli zaś byłabym rodzicem takiego dziecka, wysłałabym bachora do garażu plus dwie garście pigułek. Żartuje (albo i nie)..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz